Pomysł połączenia Bettmerhornu i hardcorowego trawersu Eggishornu, wznoszącego się ponad lodowiec Aletsch, narodził się w mojej głowie tuż przed wyjazdem. Zapowiadał się długi i bardzo ciężki dzień. Tym razem dołącza Baukan, który nie mógł odpuścić sobie takiej trasy
Na dobry początek zostawiamy auta w Fiesch i drałujemy w pełnym słońcu pod wyciąg do Bettmeralpu. Na szczęście wiekszość w dół Wyjazd gondolą do wspomnianego Bettmeralpu, skąd przesiadamy się do gondolek pod szczyt Bettmerhornu. Stamtąd sprowadza nas wprost BAJECZNY trawers z niekończącym się widokiem na lodowiec. Dojeżdżamy w okolice Platty, gdzie dotarliśmy rok temu. Kawałek podjazdu i zaczyna się fragment, na który ostrzyliśmy sobie ząbki przez cały rok, fragment, który pozostawił na moim biodrze trwały ślad. Owy fragment, to bardzo trudny technicznie trawers z niesamowitą ekspozycją. Już po zjechaniu największych trudności, uzmysławiam sobie, że większy błąd to lot w dolinę i transport do domu w czarnym worku. Z tego kawałka zjazdu zdjęć nie ma, co chyba samo mówi za siebie.
Na odprężenie troche podjazdu i płaskiego trawersu. W końcu wpadamy do lasu, skąd zaczynamy finałowy zjazd. Niekończące się agrawki i nastromienie nie dają żyć hamulcom. Robimy kilka przymusowych przerw. Podczas jednej z nich, tylnie koło Gofera się rozszczelnia (FTW tubeless! ), a właściciela czeka spacer na dół. Nas czeka jeszcze troche agrawkowania, grzania hebli i wylatujemy na asfalt w Fieschertalu…
Komentarze (0)