Mimo pięknej pogody, sytuacja lawinowa w Tatrach całkowicie wykluczała jakąkolwiek akcję, więc postanowiliśmy odwiedzić królową beskidów. Jako, że wejście na szczyt nie jest szczególnie porywające, postanowiliśmy sobie urozmaicić zabawę i wybraliśmy się na wschód słońca. Trochę się jednak nie doceniliśmy, w efekcie musieliśmy czekać na szczycie prawie godzinę na pojawienie się pierwszych promieni słońca. Zimna noc (-20C) plus tradycyjny babiogórski wiatr, skutecznie zniechęcił moje dłonie do współpracy z aparatem, więc tym razem jedynie 4 fotki…
Zobacz także...
...poprzednią: Z motyką na słońce, kolejną: Słońce dla zuchwałych lub inne fotorelacje »
Komentarze (0)