To była jedna z tych akcji, kiedy myśl przeradza się w czyn zaledwie w kilka chwil.
Wtorek, godzina 22~, po wcześniejszym umówieniu się na wyjazd w skały kolejnego dnia.
Zdan: Ja to był wolał w góry jechać
Zięba: To jedźmy na Rysy
Zdan: Nie dam rady, po południu muszę być w domu
Zięba: To jedźmy teraz, na wschód
Zdan: Ok, przekonałeś mnie
I tak kilka minut po 24 Zięba melduje się u mnie i ruszamy w stronę Palenicy.
Na miejscu jesteśmy o 2 i szybkim krokiem ruszamy do Morskiego Oka, gdzie meldujemy się koło 4.
Po przejściu przez staw warunki nas bardzo pozytywnie zaskakują, pod butami czuć idealnie zbetonowany śnieg.
Wschód słońca dopada nas w okolicach progu pod Czarny Stawem. Wchodząc w żleb, ciśnienie krwi wędruje w górę, bo przed nami widać świeże zsuwy i lawiniska. Pora jednak wczesna, więc jest w miarę bezpiecznie. Teren przed nami się wystramia, a my wbijamy się w rysę. Zbetonowany śnieg pozwala na komfortowe wbijanie raków, jednak żleb dłuży się niemiłosiernie. Dochodzimy na grań, potem jeszcze parę kroków i jesteśmy na szczycie.
Zalegamy na dłuższą chwilę, spory deficyt snu daje się dopiero teraz we znaki. A przed nami długa droga powrotna…
Schodzimy na przełączkę, Zięba zakłada na narty, z którymi dzielnie dymał na plecach przez większość czasu, a mnie pozostaje nic innego, jak zejście po własnonożnie wybitych stopniach. W okolicy Buli pod Rysami zaczyna robić się gorąco, a śnieg staje się nieprzyjemnie mokry. Zejście do moka trwa wieki…
Trasa: Palenica Białczańska – Morskie Oko – Czarny Staw pod Rysami – Rysy
Komentarze (0)