Połowa stycznia, a w Tatrach śniegu jak na lekarstwo. Ambitnie założyliśmy przejście kawałka Orlej, jednak nasze plany zostały pogrzebane pod grubą warstwą śniegu, która jakimś cudem ostała się od północnej strony Zamarłej Turni. Grzebiąc się w śniegu tracimy dużo czasu, dlatego po dotarciu na Zmarzłą przełęcz późna pora zmusza nas do zejścia polami śnieżnymi na Halę.
Zobacz także...
...poprzednią: Świński koniec roku, kolejną: Barany na rogach lub inne fotorelacje »
Komentarze (0)